wtorek, 8 lipca 2014

BJD + wywiad z Arszenikkiem.


Na pewno nie raz obiło Wam się o uszy słowo 'dollfie'. Zastanawialiście się, co to? Skąd się wzięło? Jaka jest tego historia? Skąd ten fenomen? Dollfie kojarzą się z lalkami... ale czy zwykłymi?

Zacznijmy od tego, skąd w ogóle wzięły się dollfie i czemu zawdzięczają swoją nazwę.
Dollfie, a tak na prawdę- Super Dollfie (jap. Supa Dorufi)- została wykonana przez japońskiego rzeźbiarza, Akihiro Enki. Mężczyzna zrobił ją w 1998 roku, jednak niedługo potem stwierdzono, że lalka ma potencjał i nadaje się do sprzedaży, więc już rok później wyszły pierwsze cztery modele.

Lalki te różniły się od swoich odpowiedników przeznaczonych do zabawy dla dzieci- miały ruchome stawy kulkowe, były dużo większe (57 cm), miały bardziej dojżałe kształty i wykonywano je z żywicy.

Ale czemu 'dollfie'? Nic prostrzego. Nazwa powstała z zestawienia słów doll i figure. Czyli swoista lalkowa figurka.
Aktualnie wiele osób, także w Polsce, zajmuje się kolekcjonerstwem tychże lalek. Szyją im ubrania, jednak to nie wszystko- malują je, doklejają sztuczne rzęsy, a nawet kupują peruki. Nie jest to tanie, jednak czego nie robi się dla swojego ukochanego hobby?

Wiem, że nie przekazałam Wam zbyt dużo informacji. Nie jestem przednia w tym temacie, więc myślałam o tym, jak znaleźć kolejne fakty, bo wujek google trochę skąpi nimi w naszym rodzimym języku, więc wymyśliłam coś, co mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Przedstawiam Wam Agatę, którą znają także pod pseudonimem Arszenikk. Opowie nam troszkę o swoim hobby, przygodzie, którą przeżywa razem ze swoimi lalkami.

Rena: Jak i kiedy poznałaś dollfie?
Arszenikk: Będąc jeszcze w trzeciej gimnazjalnej, było to na przełomie roku 2008/2009. Dorwałam w sieci zdjęcia na prawdę pięknych lalek. Oczywiście w ruch poszły wyszukiwarki i tak oto zapoznałam się z żywiczkami od strony raczej zdjęć, gdyż więcej niż "dollfie" o nich nie wiedziałam. Obiecałam sobie jednak, że kiedyś uda mi się takową laleczkę dorwać. Wtedy jeszcze była to ta cudowna i niewinna niewiedza na temat cen, jakie egzystują w tym hobby.

R: Wszystko więc dopiero się zaczynało... Czym lalki są dla Ciebie teraz?
A: Owszem, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że finansowo to tak zaboli x)
Potem się okazało, że "dollfie" odnoszą się tylko i wyłącznie do lalek japońskiej firmy Volks, ale jako laik to wszystko jakoś tak dla mnie się zlewało. 
W tym momencie BJD są dla mnie wciąż hobby, ale również jest to sposób na odreagowanie. W złe dni skutecznie cieszą oko, pozwalają mi się również rozwijać, chociażby pod względem szycia. Od lalek się zaczyna, a w zeszłym roku skroiłam kieckę na siebie. Czyli przyjemne z pożytecznym. Dodatkowo lalki zbliżają do siebie ludzi, więc jestem im wdzięczna za poznanie wielu naprawdę wspaniałych osób.

R: Zachaczając odrazu o temat ludzi. Dużo osób w naszym kraju interesuje się laleczkami? Czy jest to raczej mały, powiększający się powoli światek?
A: Z początku byłam pewna, że niewielka ilość osób zna BJD w Polsce. Jakie było moje zdziwienie, gdy trafiłam na polskie forum i blogi. Z chwili na chwilę nowych kolekcjonerów przybywa, chociaż wciąż nie jest to szczególnie rozpoznawalne hobby. W Krakowie tego roku odbyła się wystawa, więc ludzie mogli wejść i dowiedzieć się czegoś więcej, obejrzeć lalki właścicieli. Mamy też parę osób, które tworzą od podstaw, odlewają z żywicy i sprzedają, bądź robią lalkę jedyną w swoim rodzaju tylko dla siebie.

R: Jaki jest Twój ulubiony typ lalek?
A: Zdecydowanie faworyzuję chłopców. Moją pierwszą lalką był chłopak MSD i bardzo dobrze się z tą płcią lalki czułam. Nie miałam potrzeby posiadania dziewczynki, by przywdziewać ją w falbanki i koronki. Chociaż i on w falbankach czasem lądował, kiedy szyłam koszule. Wtedy miałam zamysł na "młodego panicza w bielach", jednak po roku się z nim rozstałam i poleciał do Ameryki. Miałam u siebie lalkę koleżanki, dziewczynkę właśnie i po prostu tego u siebie nie widzę. Po drodze miałam jeszcze trzech innych chłopców, jeszcze jeden MSD i dwóch YOSD. Oni niestety też poszli w świat. Pod koniec grudnia uznałam, że zaryzykuję i zakupię lalkę SD w wymiarze 60cm, lecz są też 65cm i więcej. Tak więc zamówiłam, przyszedł pod koniec lutego i dogadujemy się naprawdę dobrze. Chyba uprzednio problemem był wzrost lalek, teraz wiem, że gustuję w większych~ Niemniej jednak, przymierzam się do zakupu dziewczynki w przyszłym miesiącu. Nie byle jakiej, bo mangowej, małej, jedynie 31 cm. Będzie moją maskotką.

R: Czy mogłabyś wyjaśnić różne skróty, które używasz? MSD, YOSD, SD itd. Zapewne niewielu czytelników, wie co to znaczy, a szczerze powiedziawszy, sama nie wiem! (.-.) Czy jest też jakieś słownictwo, które szanowany lalkowicz powienien znać? Podstawowe terminy dotyczące dollfie?
A: Jest pare podstawowych określeń na BJD. SD+/SD, to Super Dollfie, czyli lalki 55cm w górę, dochodzą nawet do metra. MSD- Mini Super Dollfie, między 40, a 55cm, YOSD - lalki poniżej 40 cm, często nazywane tiniakami. Każde z nich mają też określenia kolejno 1/3, 1/4, 1/6, 1/8, czy 1/12. Te dwa ostatnie rozmiary są już naprawdę malutkie, bo jak 1/6 często są w okolicach 25cm, to te mniejsze dochodzą do wielkości 7-9cm.
Lalkowicz na pewno musi się wyuczyć wielkości podanych w liczbach, bo wszystkie sklepy zazwyczaj właśnie mają opisane to w ten sposób. 
Trzeba też się zapoznać z calami, bo większość peruk właśnie w tej jednostce jest podawana. Niby obok jest napisane, czy pasuje na SD, czy MSD, ja z doświadczenia jednak wiem, że lalkowe głowy są bardzo niestandardowe i mój chłopak, który jest SD, nosi peruki potencjalne nastawione na MSD.

R: To by wiele wyjaśniało ; ) Wspomniałaś w swojej wypowiedzi o sklepach... Czy są jakieś firmy/sklepy, które mogłabyś z czystym sercem polecić?
A: Oh tak, jest parę takich sklepów, jak i lalkowych firm. Mam swoich faworytów i firmy o których mniej pochlebnie bym się wypowiedziała, ale wracając do pytania... Świetną firmą/pośrednikiem jest Alice's Collections/acbjd. Mają sporo lalkowych akcesoriów, jak również lalkowych firm. Kontakt z nimi jest idealny, raz tylko przeoczyli jedną rzecz do wysłania, ale dosłali oczywiście na swój koszt. Sprzedawca Mybayer2008 na Ebayu jest też godny polecenia, Sunny's Wonderful World, For My Doll, Crobi Doll i Leeke mają duży wybór peruk, ale niestety ich jakość czasem pozostawia trochę do życzenia.

R: No właśnie... Peruki, ubranka, soczewki, kosmetyki... Sporo tego jest. Czytałam, że lalki są bardzo kosztownym hobby. Na co wydajesz najwięcej pieniędzy (nie licząc oczywiście samych lalek)? I czy też żywisz taką urazę do podróbek, jak inni kolekcjonerzy, o których można poczytać?
A: Najwięcej wydałam do tej pory na perukę, bo 30$. No i buty chodzą za około 20$, ale mam i takie za 30zł. Ubrania szyję sama, więc na to pieniędzy raczej nie wydaję, chociaż są rzeczy, które wolę kupić, niż męczyć się z maszyną, która niestety do najlepszych nie należy. Oczka lalkowe też szczególnie portfela nie bolą, a ja mam to do siebie, że nie zwykłam lalkom zmieniać co chwila włosów i oczu. Zanim przyjdą to w głowie już mam wykreowany ich wygląd, więc stają się u mnie jedną i niezmienną osobą. Niektórzy mogą uznać, że to nudne, ja się jednak przez to bardziej do lalki przywiązuję. Co do "kosmetyków" to idzie je dorwać w każdym plastycznym sklepie. Są to suche pastele, farby akrylowe i akwarelowe, oraz kredki, również akwarelowe. I nie wolno zapomnieć o sprayu do zabezpieczenia żywicy przed makijażem i po, żeby samą naszą pracę zabezpieczyć przez uszkodzeniem.
Co do recastów (podróbek) to nie mam urazy żadnej. Właściwie to we wrześniu ubiegłego roku sobie jednego sprawiłam. Głównym powodem była moja ciekawość. Oczywiście od przeciwników recastów słyszy się, że to "trująca i beznadziejna żywica". Kupiłam, przekonałam się, że właściwie lalka była zrobiona lepiej, niż oryginał. Ale z nim też się pożegnałam, bo niestety nie ten rozmiar x)
Zabawne jest to, że ludzie czasem kupią podróbkę, po czym uznają, że lalka jest tak fajna, że kupią oryginał dla zasady. 
Mam zamiar sobie sprawić jeszcze jednego recasta, bo cała lalka będzie mnie kosztować mniej, niż TYLKO oryginalna głowa tej lalki na rynku wtórnym. Jest to fajna alternatywa do lalek limitowanych, albo takich, których ceny są nieadekwatne do wykonania lalki.

R: Boziu. Za 30$ mogę sobie kupić dobrej jakości spódnicę w stylu lolicim! ;o Teraz przedostatnie już z moich pytań- Czy dasz radę opisać nam swoją ukochaną lalkę?
A: A widzisz. Ty lolicie kiecki, ja lalkowe peruki. Hobby is hobby~
Ukochaną lalkę, którą mam w domu, jak mniemam? Cóż, jako, że posiadam teraz jednego, nie będzie z tym problemu. Arsen, bo takie imię dostał, jest straszliwą łajzą. Wiem, że wydawać się może dziwne nadawanie lalce charakteru, imienia, ale tak naprawdę to pozwala lepiej określić styl jaki chce się dobrać. Ja robię/chcę zrobić swoje lalki na postaci z opowiadań, będzie już szósty rok jak ciągnę same właśnie opowiadania, a tworząc z lalki postać przywiązuję się bardzo mocno. To taka blokada przed dalszą sprzedażą x)
Arsena mimowolnie zrobiłam z siebie. Nadałam mu swoje cechy charakteru w mniejszym, bądź większym stopniu. Jest zadziorny, często pyskaty, bardzo pewny siebie i straszliwie buntowniczy. Krótkie szare włosy, zielone oczy i jasna cera. Wiek około 21 lat, dość chudy, obkolczykowany gdzie-nie-gdzie jegomość. Rosyjska łajza, której jednak nie da się nie kochać.
Arsen Lebiediew to było moje pierwsze porządne OC (oryginal character- postać własna, przyp. Reny) w które włożyłam serce, duszę i na prawdę sobie nie wyobrażam, że mogłabym się z nim rozstać.
Zawsze mi schlebia, kiedy usłyszę, że ludziom na prawdę podoba się jego stylizacja, dla ownera to cholernie przyjemne uczucie gdy wie, że jego wkład, często niemały, został przez innych doceniony.

R: Jeżeli nie masz nic przeciwko, z wielką chęcią na pewno zobaczymy jego zdjęcie ; ) Mi samej jego charakterystyka bardzo się podoba.
No cóż... Czas już kończyć naszą rozmowę, jednak mam do Ciebie jeszcze jedną małą prśbę... Czy miałabyś dla nas jakieś rady dotyczące kolekcjonerstwa SD? Od czego zacząć, na co uważać i jakich podstawowych błędów należy unikać?
A: Zdjęcia Arsena można znaleźć na moim blogu, bądź Flickrze (podane na końcu). Wystarczy wybrać sobie to, które najbardziej się podoba~
Co do rad, zacznę od tej bardzo ważnej - Nie kupujcie brzydkiego ciała, 'bo tanie', tłumacząc sobie "zakryję ubraniami". To niestety nie przechodzi. Jako osoba, która jeszcze wtedy nie pracowała, szukałam lalki w cenie przystępnej, żeby wyglądało ładnie. Naszukałam się, naszukałam, ale znalazłam idealne i warto było przewertować pół Internetu za lalkami. 
Nie wolno celować też w "byle taniej". Zazwyczaj tańsze firmy mają nieciekawe buźki, chociaż przy modyfikacjach idzie z nich wyciągnąć wiele, jednak nie każdy umie się bawić dłutem i nie każdego stać na posłanie lalki do odpowiedniej osoby. Jeśli nie macie zbyt wielu pieniędzy, a nie robi Wam większej różnicy skąd lalka jest, to z czystym sercem powiem, że recasty są dobrą alternatywą. Znam osoby, które kochają lalki, a znam osoby, które kochają "firmowe metki". 
Czy jakieś inne rady? Jeśli podoba wam się SD to nie kupujcie MSD pod pretekstem "zacznę od...". W gruncie rzeczy im mniejsza lalka tym trudniej się na nią szyje, dobiera odpowiednie stylizacje, etc. Boli mnie najbardziej, jak ktoś bierze dziecięcą lalkę, właśnie MSD i chce zrobić owłosionego, dorosłego mężczyznę. Nie polecam. 
I najważniejsze - Nie trzymać nigdy lalki na słońcu. Żywica się utlenia i żółknie z wiekiem, słońce i ciepło przyspieszają ten proces. Tak więc najlepiej mieć półkę w cieniu i niech sobie tam lalka spokojnie siedzi. Najmniej rozumiem ludzi, którzy kupią BJD i trzymają w pudełku. Zżółknie i tak, bo tego się uniknąć nie da, a cóż to za frajda wydać tyle pieniędzy i nie patrzeć na ten piękny nabytek?

R: Święta racja ; ) Zostało mi już tylko jedno- podziękować Ci za wywiad ; ) Ogromnie się cieszę, że zgodziłaś się dla nas to wszystko napisać i poświęcić swój czas. Bardzo Ci dziękuję w imieniu swoim, lecz także czytelników tego bloga. Powodzenia w dalszym kolekcjonowaniu! Życzę Ci, aby Twoja kolekcja zawsze się powiększała ; )
A: Ja się niezmiernie cieszę, że mogłam się troszkę udzielić. Dziękuję bardzo za miłe słowa, a powiększająca się kolekcja jak najbardziej mile u mnie widziana x)

Mam nadzieję, że wytrwaliście z tekstem aż do końca ;) Jest tego dużo, jednak sadzę, że opłacało się to przeczytać, z czystej ciekawości. Sama dowiedziałam się masy rzeczy, o których nie miałam pojęcia!
Teraz chciałabym podać kilka stron i kontakt do Agaty. Może kogoś z Was zainteresowała osoba tejże kolekcjonerki~




E-mail: fluffyarcenic@gmail.com

A oto pamiątkowy Arsen dla bloga. Dziękujemy Arszenikkowi!
Napis na zdjęciu: Dziękuję, Rena- Arsen.

Pozdrawiam, do następnej notki!
~Rena

3 komentarze:

  1. Słyszałam o tym, aczkolwiek nie wiedziałam jak to się dokładnie nazywa. Bardzo ładne te figurki, ale za to ile kosztują :O No ale każdy ma jakieś hobby. + Dobry pomysł z tym wywiadem ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama siedzę w tym hobby od trzech lat, co prawda w nieco innym typie lalek, ale to się wiąże. Dla mnie to czysta magia.
    Anyway wolę czytać notki na takie tematy pisane przez kogoś, kto rzeczywiście coś o tym wie. Ale dla kompletnie niezorientowanych - całkiem nieźle przybliżone.
    Niestety muszę się do czegoś przyczepić: ZDJĘCIA. Za dużo notek się naczytałam na temat wykorzystywania zdjęć lalkowych bez zgody autora. Od razu poznałam właścicielkę lalka z niebieskimi włosami, bo uwielbiam jej prace - http://pindakees.deviantart.com/ Ona co prawda zgadza się na wykorzystywanie zdjęć, ale woli gdy się jej wcześniej o to spyta. Na reszcie widzę podpisy, ale to jest taka rada na przyszłość - można mieć z tego powodu problemy. I nieznajomość autora nie jest usprawiedliwieniem.
    Pozdrawiam i powodzenia z dalszym prowadzeniem bloga! <3

    ~Nane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa, oraz za zwrócenie mi uwagi :3
      Jestem świadoma tego, że 'podbieranie' fotografii nie jest niczym miłym (głównie też dlatego 'podpisuję' swoje zdjęcia), dlatego wybieram jedynie zdjęcia z podpisami autorów, aby równocześnie, aby nie być chamska, mieli jakąś reklamę. Pisanie do każdego z osobna byłoby conajmniej bardzo czasochłonne, na co niestety nie mogę sobie pozwolić. Jeżeli jednak sądzisz, ze to niewystarczające, zacznę sama dodawać dopiski, z jakich stron one pochodzą. To chyba dobre rozwiazanie ^^ Ludzie, publikując w Internecie, raczej automatycznie wyrażają zgodę na takie rzeczy.
      Jeszcze raz dziękuję <3

      Usuń